Wyobraźmy sobie taki scenariusz. Gramy ważny mecz w
piłkę, przykładowo finał turnieju. Niefortunnie kopnięta przez kolegę
piłka ląduje na naszych plecach, powodując upadek. Tak się złożyło, że
upadliśmy na rękę i łamiemy ją sobie. Powoduje to nasze cierpienie.
Cierpienie spowodowane naszym bólem. Żeby jednak nie było, że rozróżniam
tylko jeden rodzaj cierpienia, podam jeszcze jeden przykład. Siadamy
przy komputerze i wesolutcy wciskamy przycisk "power". Na ekranie
zamiast znajomego pulpitu widzimy jednak napis, który informuje nas o
uszkodzeniu dysku twardego i konieczności ponownego instalowania
systemu. Nasze serce jest w takiej chwili rozdzierane przez setki
przekleństw. Wypowiadamy co niektóre obrażając niczemu nie winne
podzespoły. Mamy więc jeszcze cierpienie spowodowane wydarzeniami nie
mającymi bezpośredniego wpływu na nasze zdrowie fizyczne. W takich
sytuacjach powstaje pytanie: czy jest to kara za grzech, czy też
przypadkowe doznanie?
W pierwszej kolejności rozpatrzę może drugą
możliwość. Czy to był po prostu przypadek? Nie... Z pewnością nie.
Wszystko ma swój logiczny ciąg wydarzeń. Kolega nie zauważył nierówności
na boisku, piłka mu odskoczyła, kopnął ją nieczysto i trafił nasze
plecy. Ciągnąc dalej, nie mogliśmy pozostać w tej samej postawie i
żwawym krokiem zmierzać w kierunku bramki przeciwnika. Coś takiego może
się jedynie przytrafić przeciwnikom Polaków na mistrzostwach świata. Na
ale tam to wszystko ułożyło się przeciwko nam... Nie odchodźmy jednak od
tematu. Piłka trafiła nas w plecy, a to w połączeniu z zaskoczeniem
powoduje nagła przechylenie się ciała do przodu i w efekcie nasz upadek.
Jako, że w takich sytuacjach człowiek próbuje się ratować robimy dziwne
figury w powietrzu, a spadając wyciągamy rękę i uderzamy nią w twarde
podłoże. Cały nasz ciężar opiera się więc na nadgarstku, który nie ma
prawa być obojętnym. Ciche chrupnięcie i po wszystkim... Jak widać, nie
ma tu miejsca na pomyłkę. Przypadkowe doznanie odrzucamy.
Jednak dla czystego sumienia rozpatrzmy drugi
przypadek. Wszak należy znaleźć tylko jeden kontrprzykład, aby wykazać,
że twierdzenie jest fałszywe. Nie napisałem, czym było spowodowany nagłe
padnięcie dysku. Załóżmy, że to był wirus. Rodzi się więc nowe pytanie:
skąd on się wziął? Widocznie z internetu. Ustalmy zatem przykładowy
ciąg wydarzeń. Ktoś tworzy wirusa, co nie może być przypadkiem.
Zamieszcza go w jakimś pliku w internecie, który ściągamy (plik, nie
internet). Myśląc, że zawartość pliku jest całkowicie bezpieczna
otwieramy go i w tym momencie dochodzi do zainfekowania komputera. Nie
ma mowy o przypadku.
Teraz zajmijmy się możliwością pierwszą, czyli
karą za grzechy. Tu jest sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana.
Trzeba bowiem zadać setki dodatkowych pytań. Kto taką karę wymierza?
Odpowiedź jest prosta. Bóg. Istnieje wiele wierzeń na świecie. Jeżeli
ktoś w Boga nie wierzy, grzeszy. Istnieje jednak wielu ateistów
wiodących szczęśliwy żywot. Ale niekoniecznie muszą być to oni. Czy
każdy człowiek, który nie jest katolikiem musi cierpieć? Niekoniecznie.
Żeby daleko nie szukać... Jeden z moich znajomych całkowicie neguje
istnienie Boga. Nie dotyka go jednak cierpienie. Mamy więc kolejne
pytanie. Czy Bóg istnieje? Istnieje szereg dowodów na to, że istniał
ktoś taki jak Jezus. Nie ma jednak jednoznacznego dowodu na istnienie
tego Wszechmocnego. Chyba jednak dobrze, bo przecież na tym opiera się
wiara, prawda? Opiszmy więc obydwie możliwości.
Kiedy założymy, że Boga nie ma, nie ma kto
wymierzać kary. Nie miałby nawet powodu, bo przecież jeżeli Bóg nie
istnieje, nie ma kto przeciw niemu grzeszyć. Logiczne. Całą teorię w tym
wypadku piorun strzela.
Ale załóżmy, że Bóg jednak jest. Wtedy już byłyby grzechy. Teraz skupmy
się na tym, czy wymierzałby grzechy. Ale właśnie pojawiła się
wątpliwość. Skoro jest idealny i nieśmiertelny, to wie, co będę robił
za, na przykład, dwie godziny, trzydzieści minut i dwie sekundy.
Wiedziałby zatem, jakie grzechy popełni każdy człowiek przez całe życie.
Czy nie prościej zatem byłoby, gdyby od razy porozdzielał wszystkich
między piekło i niebo? Dlaczego daje ludziom złudne nadzieje? Znowu
odchodzę od tematu. Czy Bóg, skoro jest miłosierny i nieskończenie dobry
chciałby nas karać za życia? Po co? Nie potrafię odpowiedzieć...
Doszliśmy zatem do szczęśliwego końca. Podsumujmy. Cierpienie, jak już
udowodniłem, nie jest przypadkowym doznaniem. Czy jest zatem karą za
grzechy? Tutaj pojawia się szereg wątpliwości i pytań, więc na to
pytanie dostaniemy odpowiedź zapewne dopiero po śmierci. Pytanie z
początku pozostawiam bez odpowiedzi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz